An-225 Mrija w Ostravie!

Poniedziałek 26.01.2015, budzik dzwoni o 0140. Powód? Przylot największego samolotu na świecie An-225 Mrija do czeskiej Ostravy. Jest to jedyny latający egzemplarz tej maszyny na świecie.

Jak to często bywa z różnymi lotniczymi ciekawostkami, niczego nie można być pewnym, a w szczególności lotów cargo. Nawet jeżeli podana jest oficjalna informacja o przylocie takiej maszyny, wszystko może ulec zmianie w dniu wylotu. Tutaj było podobnie. W tygodniu poprzedzającym przylot pojawiła się informacja, że An-225 Mrija ma 3krotnie odwiedzić Ostravę. Pierwszy przylot, według nieoficjalnych źródeł, miał się odbyć właśnie w poniedziałek 26.01.2015 o godzinie 1230. Odlot miał mieć miejsce dzień później. Oficjalnej informacji z dokładną godziną i dniem wizyty nie było. Było tylko potwierdzenie, że Mrija ma pojawić się kilkakrotnie w Ostravie w ciągu kilku najbliższych dni. Zapadła więc decyzja o wyjeździe do Ostravy, to niewiele ponad 400 km. od Warszawy.

Z domu ruszyłem o 0215. Po drodze zabrałem Grześka i Sebastiana. Trasa do Ostravy przebiegła spokojnie, około godziny 0830 byliśmy już na lotnisku.

Na początku mały rekonesans, gdzie ustawić się na przylot giganta. Od razu po przyjeździe udaliśmy się w okolice terminala Cargo i już wiedzieliśmy po co Mrija miała przylecieć do Ostravy. W pobliżu terminala stały 4 czołgi T-72. Postanowiliśmy, że przemieścimy się w okolice hangaru Job Air oraz oficjalnego parkingu, który wydzielony jest w czasie corocznych Ostrava Nato Days. Po drodze spotykaliśmy coraz więcej osób, oczywiście w większości z Polski oraz z Czech. Wspomniane miejsce nas nie satysfakcjonowało, dlatego wróciliśmy w okolice terminala Cargo, gdzie planowaliśmy sfotografować Mriję w trakcie wjazdu na miejsce postojowe. Niestety, ku naszemu zdziwieniu, po kilkunastu minutach przyjechał tam patrol policji i dowiedzieliśmy się, że nie możemy tam zostać. Ruszyliśmy zatem na północną stronę lotniska do miejscowości Albrechticky. Pokręciliśmy się wzdłuż płotu i odkryliśmy, że można wjechać na teren lotniska. W jaki sposób? Otóż od północnej strony, w trakcie pokazów w Ostravie, jest zorganizowane wejście na teren pokazów. Wystawa statyczna znajduje się na terenie lotniska, ale jest ona odgrodzona dodatkową siatką. Ku naszemu zdziwieniu brama, którą w czasie pokazów wchodzi się na ich teren, była otwarta. W miejscu parkingu dla gości znajduję się tor dla gokartów (aktualnie zasypany śniegiem), dlatego kawałek tego terenu jest jak mniemam prywatny. Nie zauważyłem, aby były gdzieś znaki, które zakazują tam wjazdu, dlatego po prostu ruszyliśmy dalej i tam już pozostaliśmy do przylotu. Mieliśmy jeszcze 2 godziny do planowanego lądowania.

Im bliżej było do przylotu, tym więcej ludzi zbierało się wokół lotniska. W naszej okolicy byli to głównie Czesi, od których dowiedzieliśmy się, że miejsce w którym się znajdujemy to teren lotniska i że w każdej chwili może przyjechać policja. Nic takiego nie miało miejsca. Oprócz nas były tam również… zwierzęta, które biegały po ośnieżonym terenie – zające oraz sarny. Jak już pisałem na początku gwarantem przylotu samolotu jest zawsze jego… wylot. Dlatego oczekiwaliśmy informacji o wylocie maszyny i doczekaliśmy się. Około godziny 1200 maszyna wystartowała z lotniska w Kijowie i kierowała się do Ostravy. Gigant wylądował o godzinie 1323. My chwilę później wróciliśmy w okolice terminala Cargo, gdzie przyglądaliśmy się operacji „zjadania” 4 czołgów T-72 (każdy o masie około 40 ton) przez An-225. Nie czekając aż cała akcja się skończy, ruszyliśmy na chwilę do Ostravy na małe zakupy, żeby powrócić na lotnisko jak już w okolicach samolotu będzie się mniej działo i będzie szansa na „czystsze” zdjęcie. Niestety, nie było nam to dane, ponieważ wokół maszyny nieustannie coś się działo. Nie czekając dłużej, po godzinie 17 ruszyliśmy w drogę powrotną.

Jedno z naszych lotniczych Marzeń zostało spełnione.

Poniżej krótki reportaż z tego wydarzenia.

IMG_4909-3